Lata 2001-2009
Moje życie toczyło się dalej w Barcelonie w 2004 roku wyszłam w pierwszym składzie Barcy z numerem "7" i nazwiskiem Armstrong. Czułam jak ludzie na mnie patrzą ,był to mecz z Valencią ,wygrałyśmy 3-1 ,w tym ja zaliczyłam 2 bramki. Wtedy zrobiło się o mnie naprawdę głośno ,ale ja nigdy nie robiłam tego dla pieniędzy ,tylko dla pasji. Moim trenerem był Pep Guardiola ,to on zawsze mnie prowadził ,był dla mnie jak ojciec. Opiekował się mną ,a na treningach dawał najgorszy wycisk. Tak leciały lata...w 2006 r. poznałam Cristiano Ronaldo. Z moją przyjaciółką Dominiką wybrałyśmy się na mecz Manchesteru United ,Cris zaliczył na tym meczu hat-trick'a. Od razu chciałyśmy jego autograf ,pobiegłyśmy pierwsze po meczu i wtedy go zobaczyłyśmy. Przystojny Portugalczyk-wysoki ,dobrze zbudowany z pięknymi ,ciemnymi oczami ,ideał faceta. Dał nam autograf i jak się okazało w nim ,napisał swój numer. Zastanawiałam się długo co z tym zrobić ,aż w końcu napisałam. "Hej. To ja Veronica tej ,której dawałeś autograf. Co tam u ciebie?" ,długo czekałam na odpowiedź i nareszcie odpisał "Myślałem ,że nigdy nie odpiszesz. Tak poza tym myślałaś ,że nikt Cię nie pozna w tych ciemnych okularach ,od razu wiedziałem ,że to ty Lira.". Nie wiedziałam co odpisać i w ogóle zastanawiałam się nad tym czy na serio jestem już tak znana ,przecież ja tylko gram w piłkę nożną. Po długich namysłach nie odpisałam ,schowałam telefon do torebki i poszłam z Fatimire obejrzeć dom ,który miałam zamiar kupić. Była to ogromna willa w okolicach Barcelony z widokiem na Morze Śródziemne. Obejrzałam go był ogromny ,ale zawsze marzyłam o takim domu i postanowiłam go kupić. Wsiadając do samochodu ,zauważyłam ,że pojawiła się nowa wiadomość ,wzięłam telefon do ręki i odczytałam "Co tam w wielkim świecie siostra?" -od Billy (mój brat). Billy Joe od dziecka miał talent artystyczny ,grał na gitarze i pięknie śpiewał. Założył z swoimi kolegami zespół Green Day ,kiedy wyjechał do USA nasz kontakt trochę się urwał ,ale zawsze o nim pamiętałam. Odpisałam mu "W wielkim świecie?! Ja jestem w Hiszpanii ,a to ty jesteś w USA :)" ,za chwilę dostałam wiadomość "I tak już jesteś legendą ♥"
Marzec 2009 r. mecz z LA Galaxy
Wiedziałam ,że jest to mecz o wszystko i przede wszystkim było to stracie z moją odwieczną przeciwniczką Alex Green. Zaczęło się spokojnie ,później asysta Fatimire i bramka ,później kolejna ,trybuny wbiły się w szał ,a ja podbiegłam do Pepa. Przytulił mnie i podniósł ,była to 85 min. ,puchar był już nasz. Znów otrzymałam piękną piłkę i wtedy Alex wjechała we mnie ,upadłam na murawę i odruchowo złapałam się za plecy ,ból był nie do wytrzymania. Pamiętam tylko blask fleszy ,wyniesienie mnie z boiska i ,że Pep trzymał mnie za rękę. 2 miesiące trwały moje rehabilitacje ,jednak skutki były niewidoczne. 26 maja lekarz wystawił mi diagnozę naderwanie mięśnia odcinka lędźwiowego i byłam uradowana ,gdyż nie myślałam ,że to nic poważnego. 2 dni później znów wróciłam do lekarza pamiętam jego słowa jak dziś "Lira nie wiem jak Ci to powiedzieć ,ale...twoja kontuzja jest na tyle poważna...że...że...nie będziesz już mogła grać w piłkę nożną.". Wyszłam z gabinetu ,a w głowie miałam tylko zdanie "Nie będziesz mogła grać w piłkę nożną...". Chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do Crisa. Przyjechał natychmiast ,siedział u mnie długo. Przez te trzy lata byliśmy nie wiem jak to ująć taką jakby parą ,ale nie do końca. Na drugi dzień obudziłam się rano Crisa już nie było ,zostawił mi kartkę "Pojechałem do Madrytu ,trzymaj się Słonko ,później zadzwonię" ,wypiłam kawę ,umyłam się ,umalowałam ,ubrałam i pojechałam na Camp Nou zabrać swoje rzeczy z szatni. Czekali tam na mnie Victor ,Leo i Fatimire- to z nimi się przyjaźniłam ,dobry kontakt łączył mnie również z Fabregasem. Po prostu wszyscy mnie przytulili ,a ja nie chciałam niczego jak tylko wrócić do piłki ,ale nie mogłam i to był najgorsze. Pakowałam wszystko i wtedy wszedł Pep ,pocałował mnie w czoło i powiedział "Jesteś wielka i Barcelona jeszcze kiedyś o Tobie usłyszy". Przytuliłam się do niego ,aż w końcu wzięłam rzeczy ,włożyłam do bagażnika ,spojrzałam jeszcze raz na stadion i pomyślałam "Jeszcze tu wrócę" i odjechałam. W sobotę czekało mnie oficjalne pożegnanie z rep.Niemiec ,a w czwartek w Barcelonie. Nie pamiętam moich słów w ogóle ,ale głos mi się łamał ,a łzy spływały.
Po tym wszystkim słuch o mnie zaginął ,odcięłam się od świata ,siedziałam tylko w domu i patrzyłam w TV lub na morze. Ludzie do mnie dzwonili ,pisali ,a ja miałam to po prostu gdzieś. W końcu w czerwcu moja przyjaciółka Lola zabrała mnie na mecz Werderu Bremen i ten właśnie mecz wywrócił mój świat do góry nogami ,tam znalazłam coś co zaczęło trzymać mnie przy życiu...
Jeeeeeeej. Zapewne Mes. <3
OdpowiedzUsuń:'3
Zajebiastee. <3