2009
Mecz Werderu BremenWeszłyśmy z Lolą na Weserstadion Brema. Mnóstwo kibiców, doping, a my nie wiem po co tu przyszłyśmy. Te pomysły mojej przyjaciółki. Zajęłyśmy miejsca w loży VIP'ów. Właśnie wtedy na stadion wychodzili zawodnicy. Mecz był bardzo ciekawy, mnie najbardziej ujął zawodnik z numerem 11, zaliczył dwie asysty. Po prostu niebywały. Werder wygrał 3-1. Kiedy chciałam już wyjść ze stadionu Lola nagle wymyśliła sobie, że idziemy poznać zawodników. "Czemu ona mi to wiecznie robi?! Ja chcę isć do domu!"-pomyślałam. No, ale się uparła i koniec. Zeszłyśmy na dół wszyscy nam się przyglądali, Lola jak zwykle olśniła ich urodą. Nagle wpadłam na kogoś, on złapał mnie i kiedy podniosłam głowę prawie co tam nie zemdlałam. Przede mną stał wyższy ode mnie chłopak. miał piękne, duże, czekoladowe oczy. Patrzyłam na niego i patrzyłam.
- Nic Ci się nie stało? - zapytał z troską
- Chyba nie. Przepraszam zagapiłam się. -odparłam z uśmiechem
- Nie masz za co, to ja powinienem raczej przeprosić, a tak w ogóle przepraszam nie przedstawiłem się. Jestem Mesut, Mesut Özil.
- To ty! Zawodnik z numerem "11". Ja jestem Veronica, Veronica Armstrong, ale wszyscy mówią na mnie Lira.
- No nie wierzę. Stoi przede mną legenda damskiej piłki nożnej.
- Jaka tam legenda? Po prostu Lira, a w piłkę i tak już nie zagram. - znów ogarnął mnie smutek
- Hej! Spokojnie. Słyszałem o twojej kontuzji. Nie będę mówić, że będzie dobrze, bo sam nie lubię kiedy mówi ktoś tak do mnie. Na pewno możesz dalej być związana ze sportem. Poza tym akurat ty sobie poradzisz. Widziałam Cię w akcji parę razy.
- Oglądałeś moje mecze? Wow!
No i w tej chwili stanęła między nami Lola.
- No proszę proszę Lira złapała słynnego Mesut'a.
- Oj Lola przestań. Chodźmy już. - wtrąciłam się jej
- Już idziecie? Lira, a twój numer to można dostać czy nie? - zapytał Mes z lekkim rumieńcem
- Pewnie, że można. Proszę bardzo. - wręczyłam mu kartkę i pocałowałam lekko w policzek - Do zobaczenia. -szepnęłam
- Do zobaczenia. - odparł również szeptając.
Patrzył na nas kiedy odchodziłyśmy. Wracając do Barcelony cały czas czekałam na jego sms'a, ale to co miało stać się później, nigdy sobie tego nie wyobrażałam. "Czy poznałam właśnie faceta mojego życia?" Te pytanie wciąż
chodziło mi po głowie.